twoje złośliwości nie zmienia faktu, ze jest to bardzo słaby film, w sumie nudna historia opowiedziana bez polotu,
widziałem wszystkie filmy polańskiego i uważam, ze po pianiście nie nakręcił on niczego wartościowego, odnoszę wrażenie, ze w ostatnich latach robi filmy chyba tylko po to, by mieć pieniądze,
niech zgadnę - dziewczyna Cię wygoniła na film który nie był o Avengersach i innych latających chłopcach w pelerynach? :) No to masz odpowiedź kto Ci zrobił taką krzywdę. I bynajmniej nie dziewczyna a współczesne kino nastawione na bezmyślną rozwałkę i efekty specjalne.
Swoją drogą - jak na jedną wadę to dość mocno zjechałeś z oceny wyjściowej. Bo skoro wszystko inne było cacy, to powinno być 7-8 co najmniej.
To trzeba być fanem Avengers by się nudzić na tym filmie? Uwielbiam prawie wszystkie filmy Polańskiego, ale ten mu nie wyszedł po prostu. Średni scenariusz, który totalnie nie wciąga, do tego strasznie mało oryginalny. Wszystko co się dzieje w tym filmie widzieliśmy w innych. Jest kilka scen niemal żywcem zerżniętych z "Misery" np.
Po co bronisz tego filmu przed obejrzeniem? W rzeczy samej jest przeraźliwie nudny, a dodatkowo odtwórczy i do bólu przewidywalny.
Do tej pory nie nadrobiłem pierwszych Avengersów ostatnia Wonder Woman i Venom są jednymi z najgorszych tworów, które widziałem w swoim życiu. Nie uciekam jednak od kina rozrywkowego, ale też cenie kino Polańskiego tym bardziej niestety ten film mnie rozczarował. Wątek psychologiczny nie wnosi żadnej wart zapamiętania sceny czy dialogu, jeżeli uznamy, że Ona wymyśliła sobie główna bohaterka, to jej zachowanie staje się nielogiczne. Możliwe, że sam materiał źródłowy ma te same wady, wtedy wyjaśniłoby, dlaczego ten film jest niestety nieangażujący, bo akurat Polański udowodnił, że potrafi tworzyć kino psychologiczne, ale jak to już napisał Krzypur z pustego i Salomon nie naleje.
Zadziwia mnie to. Jestem świeżo po seansie, na filmie bawiłem się świetnie. Wchodzę na filmweb i widzę komentarz, że film był nudny. W którym momencie? Przecież cały czas coś się działo. Polański nie nakręcił nic dobrego po Pianiście? Ghost Writer jest bardzo dobry, a Carnage świetny. Rzeczywiście może kojarzyć się z Misery, ale kluczową różnicą jest fakt (SPOILER), że Eva Green prawdopodobnie wcale nie istnieje.
(SPOILER) Dlatego też niektórzy twierdzą, że dialogi wydają się sztuczne, albo zbyt naiwne. Dopiero po ostatniej scenie gdy zrozumiemy, że główna bohaterka cały czas rozmawiała sama ze sobą wszystko nabiera sensu.
Jak ja widzę takich pseudo znawców, których jedynym argumentem na wystawienie zaniżającej mocno ogólną ocenę filmu, jest "film jest nudny", to nóż mi się w kieszeni otwiera.
No to dorzucę inne argumenty: scenariusz jest wtórny i schematyczny, a pisarka żałośnie i nielogicznie (taka mądra i taka dupowata?) obdarzona infantylizmem do kwadratu; nawet osoba przysypiająca na seansie (o co nietrudno) niemal od początku wie kto i co; poboczne treści oraz inne postacie nic nie wnoszą. Po prostu Polański zapomniał o mądrości Salomona i wziął się za nalewanie z pustego.
To samo uważam po seansie, jej zachowanie było niestety, ale pozbawione sensu tym bardziej, jeżeli przyjmiemy tezę, że Ona jest jej wytworem wyobraźni.