Z tego co pamiętam Clint zrobił ten film w okresie kiedy sam chciał się pojednać z córką, i ten wątek wysunął na pierwszy plan. Trochę dobrze bo kryminalna oś fabuły jest mocno naciągana. Tym niemniej wyszła taka sobie obyczajówka. Davis przeszarżowuje swoją rolę całkowicie, Hackman ginie gdzieś na drugim planie, Eastwood jest wiarygodny, tak samo Glenn.
Zgadzam sie z Toba, przyznam, ze oczekiwalam czegos lepszego i zawiodlam sie bardzo. Poczatek byl obiecujacy, ale szybko okazalo sie, ze to byl bardziej Arsen Lupin niz Dirty Harry:), porownujac inne role Eastwooda. Stracony czas.
A dlaczegóż nie miałby być Arsen Lupin? W wideo z 'Dwóch oblicz' redakcja FW narzeka, że Clint od 40 lat Brudnego Harry'ego gra. To chyba dobrze, że coś zmienił.