Mało śmieszna komedia, sztuczny dramat.

Perypetie Żyda, który zaplątał się w kilka romansów. Sztuczne to jak nie wiem. Żyd nie może poradzić sobie chyba z samym sobą i każdej robi dziecko, a także z każdą się żeni dążąc do coraz bardziej skomplikowanej sytuacji koniecznie wg scenariusza. Tak, żeby na końcu postawić go przed totalną ścianą, ku uciesze widza oczywiście.

Nie będę ukrywał. Ten Żyd to osioł. Nie polubiłem go, denerwował mnie jak nie wiem. Nie mogłem patrzeć na niego, na jego głupotę. Lepiej wypadają kobiety. Jadzia to prawdziwa polska chłopka, prosta, głupia, naiwna, ale pełna miłości. Masha to cos w rodzaju femme fatale. Seksowna, pociągająca, ale za to destrukcyjna. Tamara, czyli Huston natomiast to gwarancja stabilności. Z nią się można ożenić nie z pożądania czy miłości, lecz z czystego racjonalizmu.

Jakby reżyser lepiej to rozegrał, nie zrobił tak naiwnej sztucznej postaci to może film by mi się bardziej spodobał. Bo rzeczywiście, kobiety Żyda były różnorodne i inne. W dodatku cała ta żydowska otoczka. Żydowska muzyka, żydwskie klimaty, strasznie tego nie lubię. No i na koniec idiotyczny tytuł. Jego interpretacja, o której mowa w filmie jest strasznie pretensjonalna.

Wynudziłem sie na tym fimie jak nie wiem. 3/10