Czy tylko mnie zakonczenie (z Ciri jako wiedźminką) jakoś specjalnie nie zachwyciło? Mocno wzruszyłem się podczas spotkania Ciri z Geraltem na wyspie mgieł oraz śmierci Vesemira, ale od początku zakonczenia domyślałem się że żyje, nawet kiedy Geralt powiedział cesarzowi, że nie przeżyła. Jak wy odczuwacie to zakonczenie?
W3 jest grą na tyle ciężką, brutalną, iż po tylu przygnębiających momentach, happy end nie pasuje do tego świata. Tak mi się wydaję:D
Drugie zakończenie imo najbardziej chwytające za serce.
Należę do osób, które mimo wszystko preferują happy endy w grach czy też filmach, dlatego mi to pasowało :D
Dla mnie zakończenie było najlepsze pod względem przeżycia historii. Chodzi mi o to że ja np nie wiedziałem że Ciri żyje. Byłem martwy w środku, myślałem ze nazwanie miecza Jaskółka było po to żeby zawsze pamiętać o Ciri. Więc kiedy zobaczyłem że Geralt niesie miecz jak prezent to się dosłownie popłakałem.
Co do zakończeń to zawsze lubię happy end bo zło i smutek mamy na co dzień :D
Ale szczerze mówiąc zakończenie z Ciri cesarzową jest bardziej "happy" niż jako wiedźminką. No bo przecież jako wiedźminka ona całe życie będzie się narażać żeby pomagać wieśniakom za kilka orenów. A jako cesarzowa mogła by pomóc milionom i w dodatku była by bezpieczna. A z Geraltem jak to z rodzicem, w końcu przyjdzie moment kiedy dziecko zaczyna żyć swoim życiem i z rodzicami spotyka się od czasu do czasu.
Podsumowując: jak grałem to "happy end" wydawał mi się najlepszym zakończeniem ale jak to przemyślałem to wybieram zakończenie z cesarzową.
Zakończenie z cesarzową nie wydaje się z reguły ludziom bardziej happy. W końcu od Geralta odchodzi. Jednakże wedlug mnie to ono jest najlepsze. Jest tak jakby po środku, nie za szczęśliwe i nie za smutne. Takie trochę realne, pasuje tu jako konsekwencja rozmowy Ciri z cesarzem. To właśnie je otrzymałem kończąc grę za pierwszym razem. Jest to trzecie wydarzenie w grze obok śmierci Vesemira i spotkania na Wyspie mgieł, które przysporzyło mi łez i wzruszenia. I zgadzam się ze zdaniem "w końcu przyjdzie moment kiedy dziecko zaczyna żyć swoim życiem i z rodzicami spotyka się od czasu do czasu."
Dokładnie! TO zakończenie jest najlepsze ponieważ jest gorzko-słodkie. Nie można powiedzieć, by nie było szczęśliwe, ale jest ta łyżka dziegciu, nie wszystko sie potoczyło tak, jak niektóre postaci by chciały. Poza tym, dla mnie nie było to realne rozstanie. Przecież Dzikiego Gonu już nie ma, a Ciri nadal ma swoje moce. Co jej szkodzi w dowolnym momencie teleportować sie do Geralta ;)? Wystarczyłby tylko odpowiedni system spotkań, by mogli się odnaleźć.
Ja pozostaje na stanowisku, że to zakończenie ma się nijak do książki i jak dla mnie jest bez sensu. :P
Niby nic, a jednak gra się na nich opiera. Także jednak coś tam mają.
Chodzi mi o fakt, że w sadze Ciri nie jest oficjalnie córką Emhyra tylko jego żoną, tyle że ta żona pacynka zasiada z nim na tronie. Rozumiem, że mógł poczuć ukłucie sumienia i chcąc pomóc Ciri zaprosił Geralta do współpracy. Sam wątek tego, że niby chce ją posadzić na tronie jest trochę z księżyca wzięty. Osobiście nie wyobrażam sobie, żeby Geralt miał dopuścić Emyhra do niej.
Można na to patrzeć tak jakby książki nie istniały i to wszystko się nie zdarzyło, ale ja nie potrafię. Sama postać Emhyra jest dla mnie obrzydliwa i z radością doprowadziłam do jego śmierci mimo tego, że musiałam poświęcić Rocha i Talara.
Jeśli te szczegóły zauważyłaś, to musiałaś też zauważyć, jak swobodnie twórcy gry potraktowali książkowy materiał. Gry na tak wielu poziomach nie zgadzają się z sagą, że nie ma co się do niej odwoływać. Dlatego nie mam żadnego problemu z czerpaniem przyjemności z zakończeń.
Też nie mam problemu. :) Staram się większość rzeczy ignorować i nie przeszkadza mi to w ogólnym odbiorze gry. Jednakże akurat powyższe nie jest wcale takim szczegółem jak np. włosy Yen czy inne tam pierdoły.
Książki czytałam bardzo dawno i wszystkich różnic nie wyłapałam. Akurat jakoś ta mnie w szczególności razi dlatego nie lubię tego zakończenia. ;P
A może dlatego jest bardziej happy bo wreszcie jest wolna. Może być wiedźminką i nią nie być. Może robić co chce. Zakochać się w kim chce.
Bycie cesarzową jest wielkim obowiązkiem. Wszyscy myślą, że bycie u władzy to frajda, ale tak na prawdę to ciężki obowiązek od którego nie będzie mogła tak po prostu odejść.
To zależy od punktu widzenia. Wiadomo że każdy ma inne postrzeganie szczęśliwego zakończenia. Jedni wolą być wolni a drudzy wolą być u władzy. (nawet jakby ta władza była tylko obowiązkami)
Co racja to racja. :)
Ja jednak jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Ciri chciałaby być wreszcie wolna. Cieszę się, że możemy zapewnić jej takie zakończenie.
No tak. Ja doprowadziłem do zakończenia z wiedźminką nieświadomie. Starałem się grać tak jakby postąpił Gerwant.
Moim zdaniem tak. bo raz miał z nim umowę i pewien dług wdzięczności i chodziło tu tylko o rozmowę z Cesarzem potem obaj ruszają w swoją stronę wiec nie widzę powodu dlaczego miał by tego nie robić, co by o Emhyrze nie powiedzieć zawsze dotrzymuje danego słowa